28 lis 2011

Pięcioro

Nasz najmłodszy członek rodziny urodził się tuż przed świtem, w niedzielę, 8 dni temu.

Mój młodszy synek ma gęste, ciemne włoski. Uwielbia spać wtulony w pierś mamy i od razu pokochał noszenie w chuście.

Jest nas już pięcioro! :) Rodzina jest w komplecie.

5 lis 2011

Jesienne drzewa

Jesienne, bajecznie kolorowe liście, można wykorzystać w wielu ciekawych pracach plastycznych. Tym razem zaproponowałam dzieciakom stworzenie ich własnego, jesiennego drzewa.
Potrzebne materiały to:
- kawałek tektury;
- plastelina;
- farby plakatowe;
- jesienne liście.

Z plasteliny dziecko tworzy pień drzewa, korzenie i gałęzie - i mocuje drzewo do tektury. Do gałęzi trzeba następnie przymocować liście, a tekturę pomalować farbami. Proste? Pewnie, a efekt zabawy możecie zobaczyć poniżej:

Drzewo stworzone przez P.:





A to drzewo Nutki:

31 paź 2011

Dynia na Halloween

W zeszłym roku pierwszy raz robiliśmy wspólnie dynię na Halloween. W tym roku nie mogło być inaczej!





W tym roku, zamiast ozdób, postawiliśmy na bardziej fantazyjny rodzaj cięć. Wprawiamy się. ;-)
Dzieciaki były zachwycone efektem i chętnie pomogłyby zrobić następną... Odkryliśmy również jak wspaniale smakuje domowej roboty dżem dyniowy z dodatkiem jabłek! Nasza dynia dała nam 6 słoiczków pełnych złotej słodkości, z czego pierwszy zjedliśmy już wczoraj. ;-)

25 paź 2011

***

31 października urodzi się 7-miliardowy mieszkaniec Ziemi.

Pomijając milczeniem wszelkie socjologiczne, ekonomiczne i ekologiczne konsekwencje tak dynamicznego przyrostu ludności naszej planety -
zwyczajna ciekawość nie pozwala mi o tej dacie zapomnieć. Może akurat tego dnia mój drugi syn zdecyduje się przyjść na świat?

:)

21 paź 2011

Bal Jesieni

Każdego roku w naszym przedszkolu odbywa się Bal Jesieni. Zadaniem rodziców jest przygotować dzieciom odpowiednie,tematycznie związane z balem, przebrania.
W zeszłym roku Starszy Syn był Królem Jesieni, miał koronę z tektury oklejoną złotym papierem i ozdobioną liśćmi, oraz berło zwieńczone kasztanem. Pamiętam, że noc przed balem wyszywałam mu ubrania paciorkami z jarzębiny i suszonymi liśćmi...
Wyglądał naprawdę dobrze, lecz suszone liście szybko się pokruszyły a paciorki z jarzębiny nie przetrwały do końca balu.
W tym roku - a przygotować musiałam już dwa przebrania, dla córki i syna - spróbowałam więc czegoś innego.
Blok techniczny, ołówek, farby plakatowe, czarny marker, nożyczki i taśma dwustronna.





Tak powstały nasze własne, jesienne liście, grzyby i żołędzie.
Ubrania - również kolorystycznie związane z jesienią (brązy, czerwienie, zgaszone zielenie, musztardowe żółcie) zostały ozdobione owymi darami jesieni za pomocą taśmy dwustronnej.
Do tego mała dostała korale z bursztynu. Początkowo miały być z żołędzi - ale nie udało nam się nawiercić odpowiednich otworów - a jarzębinowych nie chciałam dawać mojej wszystkożernej córce, nauczonej zjadać z ogrodu owoce prosto z krzaczka ;)

Po fakcie, mam już nowy, jeszcze lepszy pomysł na przyszłoroczny bal!

3 paź 2011

***

W lipcu mieliśmy pogodę listopadową, za to teraz przeżywamy lato tej jesieni! ;-)

Cieszymy się tym, jak możemy i każdego dnia staramy się spędzać jak najwięcej czasu na dworze. W tygodniu utrudnia nam to praca i przedszkole, za to weekendami nadrabiamy.
Spacery w parku, rowery, place zabaw - i zbieranie owoców jesieni, karmienie wiewiórek orzechami.

Dzieci chętnie pomagają także w jesiennych pracach na ogrodzie - prawdziwym hitem, jak co roku, są grabie ;-)
Łapiemy słońce i ładujemy akumulatory na zimę.

Niestety, taka pogoda ma też swoją cenę - duże różnice temperatur pomiędzy porankiem/wieczorem a środkiem dnia plus uparty pięciolatek - równa się silne przeziębienie. Jutro pewnie czeka nas lekarz.

27 wrz 2011

***

Trochę czasu minęło od poprzedniej notki, czas więc na aktualizację.
Nutka zaczęła przedszkole w połowie sierpnia - powtarzając spektakularny sukces brata sprzed 2 lat - była jedynym dzieckiem w swojej debiutującej grupie, które w ogóle nie płakało i nie miało najmniejszych problemów z adaptacją w przedszkolu.

Zawsze w podobnych sytuacjach zastanawiam się, czy to kwestia indywidualnych predyspozycji dziecka, czy raczej metod wychowania? Stawiam na to drugie.

W piątek - uroczyste pasowanie na Przedszkolaka.

Starszy Syn jest już zerówkowiczem, dumnym ze swojego nowego, sosnowego biurka w pokoju. Sam wybrał sobie krzesełko obrotowe, lampkę na biurko... Teraz najchętniej przy nim siada, gdy maluje, rysuje czy wypełnia książeczki z zadaniami dla starszych przedszkolaków.

Pięciolatek i niemal trzylatka. Oboje zaczynają przejawiać indywidualne zainteresowania i fascynacje naukowe.
Syn wdał się w ojca, postawił na matematykę. Doskonale dodaje i odejmuje, także pisemnie. Namiętnie liczy wszystko w swoim otoczeniu i zaczyna zadawać coraz trudniejsze pytania - ostatnia fascynacja - nieskończoność ;)
Córka - wygląda na to, że poszła w ślady matki, może będzie z niej humanistka? Zaczęła wcześnie mówić, mając 1,5 roku porozumiewała się z otoczeniem całymi zdaniami. Wyraźnie fascynuje ją literatura, sztuka, języki obce. Domaga się ciągle nowych książeczek. Potrafi słuchać w skupieniu czytanych przez mamę książek przeznaczonych dla kilka lat starszych dzieci - ze zrozumieniem, ciągle zadając dodatkowe pytania. Ona również namiętnie wypełnia książeczki z zadaniami dla przedszkolaków - w tej chwili wypełnia już takie dla 3-4 latków.

Codziennie po przedszkolu dzieci śmigają na rowerach, Nutka na biegowym, Starszy na swoim jednośladzie, z odkręconymi niedawno bocznymi kółkami. W przyszłym roku czekają nas rodzinne, długie wycieczki rowerowe - od wiosny do jesieni - trzeba będzie tylko nabyć przyczepkę dla Najmłodszego i bagażnik rowerowy do samochodu.

Najmłodszy dzieciak grzecznie rośnie sobie w mamie, nie pcha się przedwcześnie na świat i pozwala matce na normalne - jak na zdrową ciążę - funkcjonowanie. To już ostatnie tygodnie, czas wziąć się powoli za szykowanie wyprawki.
Myślę o tym, jak będzie wyglądać nasze życie w powiększonym składzie... Organizacyjnie staram się wszystko przewidzieć i zaplanować. Wiem, że nie wszystko się da... Czas zweryfikuje przewidywania z rzeczywistością.

4 sie 2011

Urodziny i przedszkole

Mój Starszy Syn kończy dziś pięć lat! Nie mogę uwierzyć, jak ten czas szybko gna! Wydaje się, że dopiero tuliłam niemowlę do piersi, a tu mam w domu dużego chłopca, który zaraz zaczyna zerówkę... :)

Mamo, ja też chcę iść do przedszkola! - zawołała Nutka dziś rano, widząc wychodzącego z domu brata. Pobiegła za nim do przedpokoju, zaczęła ubierać swoje sandałki... A potem był płacz, tulenie i tłumaczenie, że też pójdzie do przedszkola, już niedługo.

Dokładnie za 12 dni. Wtedy zaczyna się okres adaptacyjny* dla maluchów w przedszkolu.
Za niecałe dwa tygodnie moja mała córeczka zostanie przedszkolakiem!!!
Ona jest pełna entuzjazmu, mnie przepełniają dobrze ukrywane przed nią obawy - jak sobie poradzi odseparowana na pół dnia od mamy...?
Czy będzie płakać i tęsknić, jak większość dzieci na początku, czy jak jej brat dwa lata temu - będzie jednym z nielicznych maluchów, które błyskawicznie się zaadoptują do nowych warunków?

*Pierwsze kilka dni w przedszkolu spędzi w asyście mamy.

4 lip 2011

Spacer w Deszczu

Aura nie dopisuje. Listopad w lipcu - ale my się deszczu nie boimy i codziennie na spacery chodzimy. Spacery w deszczu.
Kałuże, kalosze, płaszcze przeciwdeszczowe i parasole - które dziecko tego nie uwielbia? :)
Takie spacery doskonale bawią, dotleniają i hartują.

Dzisiejszy Spacer w Deszczu niespodziewanie zmienił się w Spacer w Ulewie, gdy nagle, pół godziny spacerem od domu, zastało nas urwanie chmury.
Córka wróciła do domu zachwycona i sucha, matka - od kolan w dół, kompletnie przemoczona ;) Teraz siedzę w wełnianych skarpetach, popijam ciepły napój i planuję popołudniowy wypad do obuwniczego. Bezdyskusyjnie, matka także potrzebuje kaloszy! ;)

18 cze 2011

Skarbonka

Oszczędzanie - ważna rzecz! Naukę rozsądnego gospodarowania pieniędzmi i nawyk oszczędzania warto rozpocząć jak najwcześniej. Nic tak nie zachęca do systematycznego oszczędzania jak ulubiona skarbonka.
I tak, gdy Starszy Syn ma od dawna tradycyjną, glinianą świnkę-skarbonkę, tak młodsza córka zażyczyła sobie skarbonkę z Hello Kitty, którą postanowiłyśmy wspólnie zrobić.

Potrzebne nam były:
- metalowa puszka
- samoprzylepny papier kolorowy
- naklejki

W wieczku puszki należy wyciąć otwór na pieniążki (to zadanie dla rodzica), następnie trzeba okleić puszkę samoprzylepnym papierem kolorowym w wybranym kolorze, w końcu zostaje nam już tylko ozdobienie puszki wybranymi naklejkami.
Proste? Pewnie, że tak, a ile przy tym zabawy (dzieci uwielbiają naklejki!) i dumy z efektu pracy. Kupiona w sklepie skarbonka prawdopodobnie nie dostarczyłaby tylu pozytywnych emocji.
A to efekt naszej pracy:

23 maj 2011

Figuraki

Figury geometryczne wycięte z kolorowego papieru, trochę kleju, czysta kartka papieru i pisaki. Najpierw układamy kompozycję, potem kleimy, następnie wykańczamy obrazek pisakami. Taka zabawa to świetna okazja do przypomnienia sobie nazw figur geometrycznych i kolorów w języku angielskim :-)

Look mommy, it's a big green circle!
Very good! And what is this?
It's a small black triangle.


I tak dalej ... :)

Praca Nutki



(Córka powiedziała, że ten pan ma smutną minę, bo właśnie zrobił siku i kupę w majtki...).

Praca Starszego Syna, traktor i spychacz w jednym w starciu z gęstą, wysoką trawą.

7 maj 2011

Zagadka

Zagadka dla 4-5 latka. Chłopiec siedzi przy stole, przed sobą ma talerz z grillowaną kiełbaską. Pytanie - czego brakuje na obrazku?
Syn bez wahania odpowiada: Keczupu!

Średnio przemyślana zagadka dla przedszkolaka, dla którego keczup to podstawowy dodatek do wielu dań ;)

Prawidłową odpowiedź: brakuje sztućców, Syn podał w drugiej kolejności, uznając brak widelca i noża za mniej istotny dodatek do dania z grilla...

;-)

4 maj 2011

Tak zwany długi weekend majowy

niespecjalnie nam się udał w tym roku. W sobotę odwiedziliśmy całą rodziną zoo, załapaliśmy się na ostatni dzień ładnej pogody.
Dzieciaki się wyszalały i bardzo im się podobało - na topie były zwłaszcza dzikie koty.
Obiecaliśmy im jeszcze co najmniej jedną wizytę w tym roku.



Mnie za to rzuciło się w oczy coś znacznie mniej przyjemnego. Mimo braku popielniczek - brak było również tabliczek zakazujących palenia papierosów. A co najmniej połowa rodziców w zoo namiętnie kurzyła fajkę za fajką! Zoo odwiedziły tłumy, więc nie sposób było przed smrodem uciec, nawet (!) o zgrozo, na placu zabaw.
W głowie mi się to nie mieści, ale po samotnych walkach o zakaz palenia na osiedlowym placu zabaw, nie mam ochoty wdawać się w kolejną taką walkę...
Całego świata sama nie zmienię, pozwolę sobie jednak na apel za pośrednictwem tego bloga:
Nie palcie papierosów w miejscach, do których zabieracie swoje dzieci!

W sobotę wieczorem Syn dostał wysokiej gorączki. Dziś chorzy są już wszyscy w domu, tylko ja się jeszcze jakoś trzymam.

26 kwi 2011

Inne światy, czyli dziecięca kreatywność

Dziś moje dzieciaki odbyły w wyobraźni fascynującą podróż na inne planety :-)

Planeta Erlopa
Praca syna. Planeta Erlopa ma trzy słońca, w tym jedno z nich to najwyraźniej gwiazda neutronowa, lub, jeśli to odległa przyszłość - błękitny karzeł.
Na Erlopie zamiast drzew rosną olbrzymie kwiaty, a ludzie mieszkają w sięgających chmur wąskich budynkach.





Planeta Elopa

Praca Małej. Dwa słońca, mnóstwo przedziwnych kwiatów, a dalszą interpretację zostawmy znawcom sztuki ;)

17 kwi 2011

Przyjaciel do spania

Późnym popołudniem, zmęczona intensywnym dniem, położyłam się w sypialni by trochę odsapnąć. Zdjęłam okulary, zamknęłam oczy.
Nutka najwyraźniej uznała, że wybieram się spać. Wdrapała się obok mnie na łóżko i zapytała:
"Masz swojego psyjaciela?"
Nie bardzo rozumiałam o co jej chodzi, więc szybko mi to zademonstrowała - położyła się obok mnie, przykryła kocykiem i przytuliła do małego misia.
"Nie, kochanie, mama nie ma swojego misia" - odparłam.
Mała wstała i podreptała do swojego pokoju, by po chwili wrócić z kolejnym misiem pod pachą.
"Plosę, to dla Ciebie mamo. Teraz masz swojego psyjaciela do spania" - powiedziała troskliwie.

Rozczuliła mnie, nie pierwszy raz zresztą. Podziękowałam wzruszona, przytuliłam misia, a Nutka położyła się obok i przez chwilę razem odpoczywałyśmy.

28 mar 2011

Trzy tygodnie temu

odstawiłam Małą od piersi.
Pozostało nam już wówczas tylko ostatnie, nocne karmienie połączone z usypianiem. Miałam sporo obaw, jak Nutka to zniesie, czy będzie płakać, czy nie poczuje się odrzucona...
Nic takiego nie miało miejsca!
Wytłumaczyłam jej, że mleczko u mamy już się skończyło, a ona przyjęła moje wyjaśnienia spokojnie. Poprosiła o smoczek (którego używała nadal w nocy), przytuliła się do mnie i usnęła.
Następnego wieczoru zapytała tylko, czy aby na pewno mleczka już nie ma, po czym nigdy więcej do tematu nie wróciła.
Wcześniej byłam pełna obaw, w tamtym momencie byłam taka z niej dumna! Wykazała się niezwykłą dojrzałością jak na dwulatkę, a dla mnie to było kolejne potwierdzenie, że model wychowania oparty na bliskości* doskonale się sprawdza.

Wczoraj wieczorem, już po czytaniu i tuż przed snem, wyjęła spod poduszki swój smoczek, po czym mi go oddała mówiąc:
"Plosę mamo, ja jusz nie chcę dydka**"
Szybko pozbierałam opadniętą szczękę, smoczek schowałam (dziś wyląduje w skrzynce z pamiątkami) i położyłam córkę spać.
Niesamowita jest. :-)
Kolejny etap dzieciństwa za nami, zakończony z jej własnej inicjatywy.

Czy odpieluchować ją uda mi się równie łatwo? Wielopak majteczek z Hello Kitty*** już zakupiony, teraz czekamy na maj, aż zrobi się dostatecznie ciepło, by można było lżej się ubierać.

-----------------------------------
* Attachment Parenting, w Polsce znany także jako Rodzicielstwo Bliskości.
** dydek=smoczek do uspokajania
*** Mała to wielka miłośniczka kotów

3 mar 2011

Lubię wygodę

i komfort, jaki daje duże miasto. Cenię dostęp do kultury, świetnie wyposażonych centrów handlowych, dobrych szkół dla dzieci.
Z tym wszystkim walczy jednak moja druga natura, ta bardziej pierwotna. Tęsknię za ciszą - brakiem odgłosów miasta, czystym powietrzem, krzykiem ptaków, budzących mnie co rano. Za grzebaniem w ziemi. Za czarną, usianą gwiazdami nocą.

Jako eko-rodzic wybieram naturalną, nieprzetworzoną żywność; naturalne tkaniny ubrań;, najprostsze, pozbawione szkodliwych składników kosmetyki. Jednocześnie nie potrafię uciec przed hałasem miasta, obecnymi w moim domu przez całą dobę, ani ustrzec przed nim dzieci. Ryk przejeżdżających w pobliżu tirów świdruje mi czaszkę... Z wiekiem odczuwam to coraz bardziej.
W tym hałasie i smrodzie miasta wychowuję dzieci... Idę z córką na spacer, mija mnie samochód, a ja wiem, że ona ze swoim niecałym metrem wzrostu jest jeszcze bardziej narażona na spaliny niż ja. Do najbliższego parku mamy 40 minut piechotą w jedną stronę, brak dogodnego dojazdu komunikacją miejską, brak na razie drugiego samochodu. Szach.

Dwa bieguny, pozornie nie do pogodzenia?

Marzę o działce rekreacyjnej gdzieś pod lasem. Z dala od ruchliwych jezdni. Chciałabym tam spędzać wszystkie weekendy i większość wakacji. Odpocząć w ciszy, zachłysnąć się świeżym powietrzem i z nowymi siłami wrócić do miasta.
Mąż nie podziela mojego entuzjazmu, głównie z powodu kredytu hipotecznego za dom. Ale może kiedyś to marzenie się spełni...?

19 sty 2011

Nutka skończyła dwa lata!

Nie było mnie w jadalni przez kilkanaście sekund,
zajęta innymi sprawami na chwilkę spuściłam córkę z oczu. Słysząc stukanie metalowej łyżeczki o porcelanowy kubek,czym prędzej wróciłam do stołu.
Mała wdrapała się na krzesło i dobrała do mojej (letniej) kawy. Z uśmiechem na ustach, łyżeczką mieszała płyn by po chwili załadować go sobie do buzi.
- Mniam, mniam! Mamo, pycha! Kawa jest dobla!" - zawołała uradowana.
Kochana córeczko, kawa jest tylko dla dorosłych i dzieci nie mogą jej pić. Ten marny argument padł z moich ust i zgodnie z przewidywaniem nie odniósł żadnego skutku. Od tamtej pory muszę pilnować swoich kubków z kawą, bo mała tylko czeka, by znów się móc się do nich dobrać. Co ciekawsze, Starszy Syn nigdy nie wykazywał podobnego zainteresowania... :)

Rośnie mi mała kawoszka, moja krew ;) Z całej tutejszej części rodziny jestem jedyną pijącą kawę osobą, ale wygląda na to, że za kilkanaście lat zyskam sojusznika na rodzinne posiedzenia :)

Moja córka jest cudowna!
13 kilo szalenie inteligentnej, ciekawej świata i pełnej radości życia dziewczynki.
Chcę jeszcze jedną taką... ;)

3 sty 2011

Końcówka roku

była dla nas dość intensywna, ale ciepła i rodzinna. Dzieciaki na reszcie zrobiły sobie przerwę w ciągłym chorowaniu, mogiliśmy się skupić na przygotowaniach do świąt. Było co robić! Przejęłam od teściowej pałeczkę w organizowaniu mega-Wigili dla kilkunastoosobowje familii.
Dzieciaki się nie nudziły, tak jak my były mocno podekscytowane przygotowaniami i miały w nich swój udział.
Jak co roku, zaliczyliśmy rodzinne pieczenie pierniczków, potem wzięliśmy się za ręczne wyrabianie ozdób choinkowych, między innymi z masy solnej - to dzieciaki decydowały o kształtach i kolorach a potem zawieszały dumne na choince samodzielnie wykonane ozdoby :)
Prezentów pod choinką było mnóstwo i w większości były trafione i przemyślane.
Wydaje się, że były to najlepsze jak dotąd święta w naszej rodzinie i oby każde kolejne były jeszcze lepsze.

Sylwester. Spokojnie, rodzinnie, we własnym domu.
Dzieci nie wytrzymały do północy, padły przed 23-cią. Podobnie było w zeszłym roku. Może w przyszłym Syn doczeka się w końcu końcowego odliczania?

A dziś? Poświąteczna proza życia, wszyscy wróciliśmy już do rytmu codziennego dnia. Odliczamy czas do wyjazdu na narty.