Późnym popołudniem, zmęczona intensywnym dniem, położyłam się w sypialni by trochę odsapnąć. Zdjęłam okulary, zamknęłam oczy.
Nutka najwyraźniej uznała, że wybieram się spać. Wdrapała się obok mnie na łóżko i zapytała:
"Masz swojego psyjaciela?"
Nie bardzo rozumiałam o co jej chodzi, więc szybko mi to zademonstrowała - położyła się obok mnie, przykryła kocykiem i przytuliła do małego misia.
"Nie, kochanie, mama nie ma swojego misia" - odparłam.
Mała wstała i podreptała do swojego pokoju, by po chwili wrócić z kolejnym misiem pod pachą.
"Plosę, to dla Ciebie mamo. Teraz masz swojego psyjaciela do spania" - powiedziała troskliwie.
Rozczuliła mnie, nie pierwszy raz zresztą. Podziękowałam wzruszona, przytuliłam misia, a Nutka położyła się obok i przez chwilę razem odpoczywałyśmy.
Bez przyjaciela nie ma spania! Mnie zawsze zastanawia, czym dzieci kierują się wybierając na ukochaną przytulankę tę, a nie inną zabawkę - przeważnie nie najpiękniejszą, ale jakąś taką do kochania. I przez lata są jej wierne, mimo przetarć, braku oczu i innych kataklizmów, które te pluszaki przeżyły...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
m.