była dla nas dość intensywna, ale ciepła i rodzinna. Dzieciaki na reszcie zrobiły sobie przerwę w ciągłym chorowaniu, mogiliśmy się skupić na przygotowaniach do świąt. Było co robić! Przejęłam od teściowej pałeczkę w organizowaniu mega-Wigili dla kilkunastoosobowje familii.
Dzieciaki się nie nudziły, tak jak my były mocno podekscytowane przygotowaniami i miały w nich swój udział.
Jak co roku, zaliczyliśmy rodzinne pieczenie pierniczków, potem wzięliśmy się za ręczne wyrabianie ozdób choinkowych, między innymi z masy solnej - to dzieciaki decydowały o kształtach i kolorach a potem zawieszały dumne na choince samodzielnie wykonane ozdoby :)
Prezentów pod choinką było mnóstwo i w większości były trafione i przemyślane.
Wydaje się, że były to najlepsze jak dotąd święta w naszej rodzinie i oby każde kolejne były jeszcze lepsze.
Sylwester. Spokojnie, rodzinnie, we własnym domu.
Dzieci nie wytrzymały do północy, padły przed 23-cią. Podobnie było w zeszłym roku. Może w przyszłym Syn doczeka się w końcu końcowego odliczania?
A dziś? Poświąteczna proza życia, wszyscy wróciliśmy już do rytmu codziennego dnia. Odliczamy czas do wyjazdu na narty.
oj, ale Wam fajnie z tym wyjazdem! Zazdroszczę! Gdzie się wybieracie?
OdpowiedzUsuńm.
Na Słowację :)
OdpowiedzUsuń