Starszy obudził się bladym świtem
i zaczął pilnie przeszukiwać pokój w poszukiwaniu prezentów zostawionych przez Mikołaja.
- Mamo, przez chwilę się zmartwiłem, bo nie mogłem nic znaleźć, ale potem zajrzałem pod łóżko!
Pod łóżkiem czekały prezenty. Starszy przejrzał je szybko i poleciał do pokoju siostry, sprawdzić, czy i do niej przyszedł Mikołaj.
Mała nadal spała u nas w sypialni, a Syn tylko grzecznie zlustrował stosik prezentowy siostry i wrócił do swojego.
Nie dajemy dzieciom w prezencie słodyczy. Wychodzimy z założenia, że nie wolno słodyczy traktować jako prezentu, czegoś specjalnego, w domyśle lepszego niż inne jedzenie.
(Szkoda, że przedszkole nie uważa podobnie; po południu z przedszkola Syn przyniósł wyrób czekoladopodobny w kształcie Mikołaja... :/ na szczęście nie wykazał nim większego zainteresowania).
Maluchy dostały nowe, wielopoziomowe gry logiczne Granny (Starszy - Kamelot, Mała - Dzień i noc) oraz po kilka książek.
Od wczoraj wszystkie inne zabawki leżą zaniedbane! :)
7 gru 2010
26 lis 2010
Size does matter ;)
Wczoraj był Światowy Dzień Pluszowego Misia.
W przedszkolu zaplanowano bal. Każde dziecko miało przynieść ze sobą swojego ulubionego misia.
W przeddzień balu, w przedszkolnej szatni, rozmawia ze sobą trzech chłopców.
- Ja jutro przyniosę największego misia, jakiego mam w domu! - Mówi pierwszy.
- A ja przyniosę jeszcze większego, tak dużego jak tata! - Mówi drugi.
- Mój i tak będzie największy - wtrąca trzeci chłopiec. - Jest tak wielki, że nawet nie wiem, czy nam się do auta zmieści!
Rozmowie przysłuchuje się kilkoro rodziców, w tym trzech tatusiów owych chłopców. Jeden z nich wypala w końcu:
- A podobno rozmiar nie ma znaczenia...!
Wszyscy rodzice wybuchają śmiechem ;)
W przedszkolu zaplanowano bal. Każde dziecko miało przynieść ze sobą swojego ulubionego misia.
W przeddzień balu, w przedszkolnej szatni, rozmawia ze sobą trzech chłopców.
- Ja jutro przyniosę największego misia, jakiego mam w domu! - Mówi pierwszy.
- A ja przyniosę jeszcze większego, tak dużego jak tata! - Mówi drugi.
- Mój i tak będzie największy - wtrąca trzeci chłopiec. - Jest tak wielki, że nawet nie wiem, czy nam się do auta zmieści!
Rozmowie przysłuchuje się kilkoro rodziców, w tym trzech tatusiów owych chłopców. Jeden z nich wypala w końcu:
- A podobno rozmiar nie ma znaczenia...!
Wszyscy rodzice wybuchają śmiechem ;)
24 lis 2010
Makaronowe naszyjniki
Kto powiedział, że makaron służy tylko do jedzenia? :)
Doskonale nadaje się także na naszyjnik!
Do zabawy potrzebne są: sznurek, suchy makaron (rurki, kolanka etc.), farbki, pędzelek i kubek z wodą.
W zabawę można się bawić już z niespełna dwulatkiem.
Na końcu sznurka należy zawiązać gruby węzeł a następnie zademonstrować młodszemu dziecku sposób nawlekania makaronu na sznurek. Przedszkolak nie będzie miał z tym żadnych problemów - starszemu dziecku wystarczy powiedzieć, co ma zrobić.
Po nawleczeniu wybranej ilości "koralików" oba końce sznurka trzeba związać i naszyjnik już w zasadzie jest gotowy. Teraz wystarczy go tylko ozdobić - pomalować kolorowymi farbami.
Praca Syna:
Praca Córki:
Zabawa bardzo podoba się dzieciom, ale ma także istotne walory edukacyjne - nawlekanie drobnych przedmiotów na sznurek uczy koncentracji oraz rozwija i usprawnia motorykę palców.
Doskonale nadaje się także na naszyjnik!
Do zabawy potrzebne są: sznurek, suchy makaron (rurki, kolanka etc.), farbki, pędzelek i kubek z wodą.
W zabawę można się bawić już z niespełna dwulatkiem.
Na końcu sznurka należy zawiązać gruby węzeł a następnie zademonstrować młodszemu dziecku sposób nawlekania makaronu na sznurek. Przedszkolak nie będzie miał z tym żadnych problemów - starszemu dziecku wystarczy powiedzieć, co ma zrobić.
Po nawleczeniu wybranej ilości "koralików" oba końce sznurka trzeba związać i naszyjnik już w zasadzie jest gotowy. Teraz wystarczy go tylko ozdobić - pomalować kolorowymi farbami.
Praca Syna:
Praca Córki:
Zabawa bardzo podoba się dzieciom, ale ma także istotne walory edukacyjne - nawlekanie drobnych przedmiotów na sznurek uczy koncentracji oraz rozwija i usprawnia motorykę palców.
12 lis 2010
Wczoraj
Najpierw rano, śniadanie na ciepło. Potem kurtki, czapki i do samochodu. Pojechaliśmy do lasu.
Pogoda próbowała pokrzyżować nam plany, drobny kapuśniaczek i stalowo-szare niebo straszyło potencjalną ulewą,
ale się nie daliśmy. Ochrona przeciwdeszczowa w plecaku i w drogę.
Najpierw spacerowaliśmy, obserwując późnojesienną przyrodę. Rozmawialiśmy o leśnych zwierzętach i roślinach, szukaliśmy grzybów (kilka, niejadalnych nawet znaleźliśmy) a także szyszek i żołędzi.
Znaleźliśmy nawet krzewy jagód, bezlistne, a wciąż pokryte dojrzałymi owocami.
Potem dzieci postanowiły pobiegać i pobawić się, najpierw w berka, potem w chowanego.
Oblane zdrowym rumieńcem, dziecięce twarze to wspaniały widok. Hartujemy się.
W końcu, z kieszeniami pełnymi żołędzi i szyszek, wróciliśmy do samochodu.
W domu ciepła herbata na rozgrzanie i sycąca, gorąca zupa.
Chwilka odpoczynku,
po czym upiekliśmy pyszne, owsiano-pszenne, jagodowe muffinki. :)
Pogoda próbowała pokrzyżować nam plany, drobny kapuśniaczek i stalowo-szare niebo straszyło potencjalną ulewą,
ale się nie daliśmy. Ochrona przeciwdeszczowa w plecaku i w drogę.
Najpierw spacerowaliśmy, obserwując późnojesienną przyrodę. Rozmawialiśmy o leśnych zwierzętach i roślinach, szukaliśmy grzybów (kilka, niejadalnych nawet znaleźliśmy) a także szyszek i żołędzi.
Znaleźliśmy nawet krzewy jagód, bezlistne, a wciąż pokryte dojrzałymi owocami.
Potem dzieci postanowiły pobiegać i pobawić się, najpierw w berka, potem w chowanego.
Oblane zdrowym rumieńcem, dziecięce twarze to wspaniały widok. Hartujemy się.
W końcu, z kieszeniami pełnymi żołędzi i szyszek, wróciliśmy do samochodu.
W domu ciepła herbata na rozgrzanie i sycąca, gorąca zupa.
Chwilka odpoczynku,
po czym upiekliśmy pyszne, owsiano-pszenne, jagodowe muffinki. :)
6 lis 2010
Wielkie przemeblowanie
dziecięcych pokoi.
Rozłożyliśmy łóżeczko Małej, które zresztą nie było używane (służyło głównie jako stojak pod przewijak), bo Mała spała i śpi nadal z nami.
Kupiliśmy jej nowe, sosnowe łóżko, nowy materac, nową pościel i w założeniu, powoli, w ciągu następnych kilku miesięcy Nutka przeniesie się ze spaniem do swojego pokoju,
a my na jakiś czas odzyskamy naszą sypialnię tylko dla siebie. Do następnego malucha ;)
Mam jednak nadzieję, że oba dzieciaki wciąż będą do nas wpadać na poranne przytulanki :)
Oprócz łóżka, Mała dostała nowy regał na książki, bo ma już sporą, własną kolekcję książek, która nadal będzie się intensywnie rozrastać. U Starszego zrezygnowaliśmy z niepraktycznej, wielkiej szafy na rzecz nowej komody. Oba dzieciaki dostały też do swoich pokoi po regale TROFAST z Ikei i pasujące do nich pudła na zabawki.
Cały dzień pracy- sprzątania, składania mebli, czyszczenia i ponownego układania na półkach rozmaitych rzeczy. Jesteśmy padnięci, ale bardzo zadowoleni z efektu.
Dzieciaki są zachwycone nowym urządzeniem swoich pokoi. :)
Rozłożyliśmy łóżeczko Małej, które zresztą nie było używane (służyło głównie jako stojak pod przewijak), bo Mała spała i śpi nadal z nami.
Kupiliśmy jej nowe, sosnowe łóżko, nowy materac, nową pościel i w założeniu, powoli, w ciągu następnych kilku miesięcy Nutka przeniesie się ze spaniem do swojego pokoju,
a my na jakiś czas odzyskamy naszą sypialnię tylko dla siebie. Do następnego malucha ;)
Mam jednak nadzieję, że oba dzieciaki wciąż będą do nas wpadać na poranne przytulanki :)
Oprócz łóżka, Mała dostała nowy regał na książki, bo ma już sporą, własną kolekcję książek, która nadal będzie się intensywnie rozrastać. U Starszego zrezygnowaliśmy z niepraktycznej, wielkiej szafy na rzecz nowej komody. Oba dzieciaki dostały też do swoich pokoi po regale TROFAST z Ikei i pasujące do nich pudła na zabawki.
Cały dzień pracy- sprzątania, składania mebli, czyszczenia i ponownego układania na półkach rozmaitych rzeczy. Jesteśmy padnięci, ale bardzo zadowoleni z efektu.
Dzieciaki są zachwycone nowym urządzeniem swoich pokoi. :)
2 lis 2010
Owieczki
Mój nielubiący rysować czterolatek - chętnie bierze się do pracy, jeśli zaproponować mu ciekawe zadanie. Dziś tematem były owieczki. Kartka papieru, klej, trochę waty i kredki. A oto efekt:
Puchata owieczka skubie trawkę, wącha kwiatek i grzeje się w słoneczku. Całe otoczenie owcy jest pomysłu mojego Synka.
Mała oczywiście także chciała zrobić swoją owieczkę, naśladowała pilnie brata:
A jutro co? Może kotki z włóczki?
Puchata owieczka skubie trawkę, wącha kwiatek i grzeje się w słoneczku. Całe otoczenie owcy jest pomysłu mojego Synka.
Mała oczywiście także chciała zrobić swoją owieczkę, naśladowała pilnie brata:
A jutro co? Może kotki z włóczki?
28 paź 2010
27 paź 2010
Rodzice
małych dzieci nie powinni chorować. Tym bardziej, nie powinni chorować razem, w tym samym czasie.
Jeśli już tak się zdarzy, to powinni mieć dostęp do normalnego lekarza, który potrafi odróżnić infekcję wirusową od bakteryjnej i zapisać odpowiednie leki.
Po to właśnie wymyślili antybiotyki.
Nie brałam żadnego od lat. Tym razem był potrzebny.
Jesteśmy młodzi, daliśmy radę bez - kosztem ponad dwutygodniowego chorowania, olbrzymich zaległości w pracy, zarośniętego domu, monotonnej diety i wynudzonych dzieci, dla których nie mieliśmy tyle sił co zwykle.
Proces zdrowienia w toku, wróciliśmy już jednak do normalnych obowiązków, bo na dalsze zaległości żadne z nas nie może sobie pozwolić.
* * *
Dzieciaki zdrowe. Mała ma jedenastego zęba.
Jeśli już tak się zdarzy, to powinni mieć dostęp do normalnego lekarza, który potrafi odróżnić infekcję wirusową od bakteryjnej i zapisać odpowiednie leki.
Po to właśnie wymyślili antybiotyki.
Nie brałam żadnego od lat. Tym razem był potrzebny.
Jesteśmy młodzi, daliśmy radę bez - kosztem ponad dwutygodniowego chorowania, olbrzymich zaległości w pracy, zarośniętego domu, monotonnej diety i wynudzonych dzieci, dla których nie mieliśmy tyle sił co zwykle.
Proces zdrowienia w toku, wróciliśmy już jednak do normalnych obowiązków, bo na dalsze zaległości żadne z nas nie może sobie pozwolić.
* * *
Dzieciaki zdrowe. Mała ma jedenastego zęba.
4 paź 2010
Puzzle
Wygląda na to, że nie doceniłam inteligencji mojej córki.
Mała ma niespełna rok i dziewięć miesięcy ...
Kupując nowe puzzle dla jej Starszego brata, postanowiłam nabyć też pierwsze puzzle dla niej. Pomyślałam sobie, że nawet jeśli okaże się na nie jeszcze za mała, to i tak w końcu do nich dorośnie, a wcześniej pomanipuluje sobie kartonikami, poogląda obrazki, lub ułoży obrazek przy pomocy mamy lub brata.
Puzzle ze zwierzątkami, 36 elementów, 12 obrazków, po trzy elementy na obrazek. Mała samodzielnie rozpracowała układankę w kilka sekund; w kilka minut ułożyła sama wszystkie obrazki, po czym nazwała niemal wszystkie przedstawione na nich zwierzęta (kilka także po angielsku...)* włącznie z wydawanymi przez nie odgłosami.
Totalnie mnie zaskoczyła, nie pierwszy raz zresztą. Rozwija się gwałtownie jak burza :)
Na szczęście, przezornie kupiłam też puzzle "na zapas" 4-7 elementowe, zobaczymy za kilka dni, jak sobie z nimi poradzi.
Zastanawia mnie jedno, jakim cudem producent przeznaczył te puzzle dla dzieci w wieku 3-8 lat??
-------------------------
* Słuchamy płyt Helen Doron Early English; dzieciaki oglądają też czasem bajki po angielsku (przyjemne z pożytecznym).
Mała ma niespełna rok i dziewięć miesięcy ...
Kupując nowe puzzle dla jej Starszego brata, postanowiłam nabyć też pierwsze puzzle dla niej. Pomyślałam sobie, że nawet jeśli okaże się na nie jeszcze za mała, to i tak w końcu do nich dorośnie, a wcześniej pomanipuluje sobie kartonikami, poogląda obrazki, lub ułoży obrazek przy pomocy mamy lub brata.
Puzzle ze zwierzątkami, 36 elementów, 12 obrazków, po trzy elementy na obrazek. Mała samodzielnie rozpracowała układankę w kilka sekund; w kilka minut ułożyła sama wszystkie obrazki, po czym nazwała niemal wszystkie przedstawione na nich zwierzęta (kilka także po angielsku...)* włącznie z wydawanymi przez nie odgłosami.
Totalnie mnie zaskoczyła, nie pierwszy raz zresztą. Rozwija się gwałtownie jak burza :)
Na szczęście, przezornie kupiłam też puzzle "na zapas" 4-7 elementowe, zobaczymy za kilka dni, jak sobie z nimi poradzi.
Zastanawia mnie jedno, jakim cudem producent przeznaczył te puzzle dla dzieci w wieku 3-8 lat??
-------------------------
* Słuchamy płyt Helen Doron Early English; dzieciaki oglądają też czasem bajki po angielsku (przyjemne z pożytecznym).
18 wrz 2010
Lubię
Zostałam klepnięta przez marrakuję.
Chociaż nie lubię tego typu łańcuszków, to stwierdziłam, że nic mi nie szkodzi napisać parę słów o sobie.
1. Lubię kawę. Rano gorącą, z mlekiem i cukrem. Po południu taką samą, latem czasem zamieniam ją na domowej roboty kawę mrożoną - z lodami i bitą śmietaną.
2. Lubię lato. Kocham słońce. Latem rozkwitam jak kwiat, zimą odliczam dni do kolejnej wiosny. Najchętniej zmieniłabym na stałe klimat na cieplejszy.
3. Uwielbiam czytać. Nie wyobrażam sobie swojego życia bez książek. Nie wyobrażam sobie dnia, bez przeczytania chociażby kilku stron. I ja i mąż czytamy nałogowo od zawsze i mamy gorącą nadzieję przekazać miłość do książek naszym dzieciom.
4. Lubię kupować książki. Obowiązkowym punktem każdych zakupów jest Empik, w którym przez lata zostawiłam małą fortunę. Jestem zapisana do kilku lokalnych bibliotek, z których regularnie korzystam, mimo tego co miesiąc przychodzi do mnie świeżutka, pachnąca drukarnią paczuszka z Gandalfa. Na szczęście dom mamy duży i mąż podziela moją pasję - 3 razy do roku kupujemy więc kolejny, sosnowy regał na książki.
5. Lubię swój dom i ogród. Całe dzieciństwo i pierwsze lata dorosłości marzyłam o własnym domu z dużym ogródkiem. Dwa lata temu to marzenie się spełniło. Mamy oto piękny, duży dom z małym ogródkiem, znacznie mniejszym niż ten o jakim marzyłam. Marzyły mi się własne warzywa i owoce, a jesienią domowej roboty przetwory. Ograniczona przestrzeń miejskiego ogródka na to nie pozwala. Posadziłam jedną, samotną czereśnię, kilka krzewów malin, jeden porzeczki i jeden winogrona. Oprócz tego mała rabatka z kwiatami. Resztę działki zajmują: garaż, drzewa i przerośnięte tuje, posadzone przez pierwszych właścicieli domu oraz cienki pasek zielonej trawy, konieczny dla zabaw dzieci i grilla ze znajomymi.
6. Lubię lato we własnym ogrodzie. Zarówno wszelkie prace fizyczne związane z pielęgnacją zieleni, jak i relaks w wygodnym, rozkładanym fotelu, z książką, kawą i ciałem wystawionym na delikatną pieszczotę słońca.
7. Lubię dzieci. Wychowywanie dzieci to moja pasja, zarówno prywatnie jak i zawodowo, dlatego zostałam pedagogiem. Dlatego mamy dwoje wspaniałych dzieci i planujemy kolejne.
8. Lubię spędzać czas z moim mężem. Jest moim partnerem, drugą połówką jabłka, moim najlepszym przyjacielem. Każda chwila razem jest cenniejsza niż wszystko inne...
9. Lubię robić zdjęcia. Fotografia to jedna z moich pasji i żałuję, że nie poświęcam jej więcej czasu.
10. Ekologia. Szeroko rozumiany ekologiczny styl życia, zdrowe odżywianie, naturalne rodzicielstwo. Za dużo tego na jeden tylko punkt ;)
edit.
11. Punkt więcej to wbrew zasadom? ;) Trudno - muszę o tym napisać, choć to częściowo podpada pod 10-ty punkt. Wełna. Lubię wełnę. Kocham wełnę. Prawdziwą, naturalną owczą wełnę, zwłaszcza w szlachetnej odmianie z merynosa australijskiego. Nie cierpię wszechobecnego akrylu...
Do dalszej zabawy zapraszam Babi-bu. Chciałam klepnąć też Aga-cką, ale jej Szymonek pospieszył się na świat (gratuluję!!!), więc w najbliższym czasie nie będzie mieć pewnie czasu na takie łańcuszki ;)
Chociaż nie lubię tego typu łańcuszków, to stwierdziłam, że nic mi nie szkodzi napisać parę słów o sobie.
1. Lubię kawę. Rano gorącą, z mlekiem i cukrem. Po południu taką samą, latem czasem zamieniam ją na domowej roboty kawę mrożoną - z lodami i bitą śmietaną.
2. Lubię lato. Kocham słońce. Latem rozkwitam jak kwiat, zimą odliczam dni do kolejnej wiosny. Najchętniej zmieniłabym na stałe klimat na cieplejszy.
3. Uwielbiam czytać. Nie wyobrażam sobie swojego życia bez książek. Nie wyobrażam sobie dnia, bez przeczytania chociażby kilku stron. I ja i mąż czytamy nałogowo od zawsze i mamy gorącą nadzieję przekazać miłość do książek naszym dzieciom.
4. Lubię kupować książki. Obowiązkowym punktem każdych zakupów jest Empik, w którym przez lata zostawiłam małą fortunę. Jestem zapisana do kilku lokalnych bibliotek, z których regularnie korzystam, mimo tego co miesiąc przychodzi do mnie świeżutka, pachnąca drukarnią paczuszka z Gandalfa. Na szczęście dom mamy duży i mąż podziela moją pasję - 3 razy do roku kupujemy więc kolejny, sosnowy regał na książki.
5. Lubię swój dom i ogród. Całe dzieciństwo i pierwsze lata dorosłości marzyłam o własnym domu z dużym ogródkiem. Dwa lata temu to marzenie się spełniło. Mamy oto piękny, duży dom z małym ogródkiem, znacznie mniejszym niż ten o jakim marzyłam. Marzyły mi się własne warzywa i owoce, a jesienią domowej roboty przetwory. Ograniczona przestrzeń miejskiego ogródka na to nie pozwala. Posadziłam jedną, samotną czereśnię, kilka krzewów malin, jeden porzeczki i jeden winogrona. Oprócz tego mała rabatka z kwiatami. Resztę działki zajmują: garaż, drzewa i przerośnięte tuje, posadzone przez pierwszych właścicieli domu oraz cienki pasek zielonej trawy, konieczny dla zabaw dzieci i grilla ze znajomymi.
6. Lubię lato we własnym ogrodzie. Zarówno wszelkie prace fizyczne związane z pielęgnacją zieleni, jak i relaks w wygodnym, rozkładanym fotelu, z książką, kawą i ciałem wystawionym na delikatną pieszczotę słońca.
7. Lubię dzieci. Wychowywanie dzieci to moja pasja, zarówno prywatnie jak i zawodowo, dlatego zostałam pedagogiem. Dlatego mamy dwoje wspaniałych dzieci i planujemy kolejne.
8. Lubię spędzać czas z moim mężem. Jest moim partnerem, drugą połówką jabłka, moim najlepszym przyjacielem. Każda chwila razem jest cenniejsza niż wszystko inne...
9. Lubię robić zdjęcia. Fotografia to jedna z moich pasji i żałuję, że nie poświęcam jej więcej czasu.
10. Ekologia. Szeroko rozumiany ekologiczny styl życia, zdrowe odżywianie, naturalne rodzicielstwo. Za dużo tego na jeden tylko punkt ;)
edit.
11. Punkt więcej to wbrew zasadom? ;) Trudno - muszę o tym napisać, choć to częściowo podpada pod 10-ty punkt. Wełna. Lubię wełnę. Kocham wełnę. Prawdziwą, naturalną owczą wełnę, zwłaszcza w szlachetnej odmianie z merynosa australijskiego. Nie cierpię wszechobecnego akrylu...
Do dalszej zabawy zapraszam Babi-bu. Chciałam klepnąć też Aga-cką, ale jej Szymonek pospieszył się na świat (gratuluję!!!), więc w najbliższym czasie nie będzie mieć pewnie czasu na takie łańcuszki ;)
9 wrz 2010
Lala
Mała wyjmuje z wózka lalę, przytula ją do siebie i zaczyna kołysać,
z uśmiechem na ustach śpiewając:
"Aaa, kotki bwa..."
Potem daje jej buziaka, odkłada ją z powrotem, otula kołderką, podaje maleńką maskotkę.
Nieustannie mnie ten widok roczula. Mój Starszy Syn nigdy się w ten sposób nie bawił.
Nie mogę wyjść z podziwu, skąd tyle kobiecej czułości i opiekuńczości
w tej maleńkiej dziewczynce! :)
z uśmiechem na ustach śpiewając:
"Aaa, kotki bwa..."
Potem daje jej buziaka, odkłada ją z powrotem, otula kołderką, podaje maleńką maskotkę.
Nieustannie mnie ten widok roczula. Mój Starszy Syn nigdy się w ten sposób nie bawił.
Nie mogę wyjść z podziwu, skąd tyle kobiecej czułości i opiekuńczości
w tej maleńkiej dziewczynce! :)
2 wrz 2010
Nowy Rok Szkolny
Po roku w przedszkolu, Syn awansował do grupy Starszaków. Starszaki nie muszą już używać wspólnych kredek -
ich przywilejem jest posiadać własne, w pełni wyposażone piórniki. Wczoraj po przedszkolu wyruszyliśmy więc na zakupy.
Przeszło godzinę krążyliśmy między półkami, manewrując pośród dzikiego tłumu ludzi robiących podobne zakupy. Wszak to pierwszy września,
a wybór pierwszego w życiu piórnika, pierwszych kredek, mazaków, ołówków, gumki, temperówki oraz segregatora na prace to wielkie przeżycie
dla małego chłopca :-)
Dziś dumny, z nowym atrybutem pod pachą, pomaszerował do swojego przedszkola.
Za dwa lata szkoła! Nie mogę się nadziwić, jak to szybko zleciało!
ich przywilejem jest posiadać własne, w pełni wyposażone piórniki. Wczoraj po przedszkolu wyruszyliśmy więc na zakupy.
Przeszło godzinę krążyliśmy między półkami, manewrując pośród dzikiego tłumu ludzi robiących podobne zakupy. Wszak to pierwszy września,
a wybór pierwszego w życiu piórnika, pierwszych kredek, mazaków, ołówków, gumki, temperówki oraz segregatora na prace to wielkie przeżycie
dla małego chłopca :-)
Dziś dumny, z nowym atrybutem pod pachą, pomaszerował do swojego przedszkola.
Za dwa lata szkoła! Nie mogę się nadziwić, jak to szybko zleciało!
Subskrybuj:
Posty (Atom)