odstawiłam Małą od piersi.
Pozostało nam już wówczas tylko ostatnie, nocne karmienie połączone z usypianiem. Miałam sporo obaw, jak Nutka to zniesie, czy będzie płakać, czy nie poczuje się odrzucona...
Nic takiego nie miało miejsca!
Wytłumaczyłam jej, że mleczko u mamy już się skończyło, a ona przyjęła moje wyjaśnienia spokojnie. Poprosiła o smoczek (którego używała nadal w nocy), przytuliła się do mnie i usnęła.
Następnego wieczoru zapytała tylko, czy aby na pewno mleczka już nie ma, po czym nigdy więcej do tematu nie wróciła.
Wcześniej byłam pełna obaw, w tamtym momencie byłam taka z niej dumna! Wykazała się niezwykłą dojrzałością jak na dwulatkę, a dla mnie to było kolejne potwierdzenie, że model wychowania oparty na bliskości* doskonale się sprawdza.
Wczoraj wieczorem, już po czytaniu i tuż przed snem, wyjęła spod poduszki swój smoczek, po czym mi go oddała mówiąc:
"Plosę mamo, ja jusz nie chcę dydka**"
Szybko pozbierałam opadniętą szczękę, smoczek schowałam (dziś wyląduje w skrzynce z pamiątkami) i położyłam córkę spać.
Niesamowita jest. :-)
Kolejny etap dzieciństwa za nami, zakończony z jej własnej inicjatywy.
Czy odpieluchować ją uda mi się równie łatwo? Wielopak majteczek z Hello Kitty*** już zakupiony, teraz czekamy na maj, aż zrobi się dostatecznie ciepło, by można było lżej się ubierać.
-----------------------------------
* Attachment Parenting, w Polsce znany także jako Rodzicielstwo Bliskości.
** dydek=smoczek do uspokajania
*** Mała to wielka miłośniczka kotów
28 mar 2011
3 mar 2011
Lubię wygodę
i komfort, jaki daje duże miasto. Cenię dostęp do kultury, świetnie wyposażonych centrów handlowych, dobrych szkół dla dzieci.
Z tym wszystkim walczy jednak moja druga natura, ta bardziej pierwotna. Tęsknię za ciszą - brakiem odgłosów miasta, czystym powietrzem, krzykiem ptaków, budzących mnie co rano. Za grzebaniem w ziemi. Za czarną, usianą gwiazdami nocą.
Jako eko-rodzic wybieram naturalną, nieprzetworzoną żywność; naturalne tkaniny ubrań;, najprostsze, pozbawione szkodliwych składników kosmetyki. Jednocześnie nie potrafię uciec przed hałasem miasta, obecnymi w moim domu przez całą dobę, ani ustrzec przed nim dzieci. Ryk przejeżdżających w pobliżu tirów świdruje mi czaszkę... Z wiekiem odczuwam to coraz bardziej.
W tym hałasie i smrodzie miasta wychowuję dzieci... Idę z córką na spacer, mija mnie samochód, a ja wiem, że ona ze swoim niecałym metrem wzrostu jest jeszcze bardziej narażona na spaliny niż ja. Do najbliższego parku mamy 40 minut piechotą w jedną stronę, brak dogodnego dojazdu komunikacją miejską, brak na razie drugiego samochodu. Szach.
Dwa bieguny, pozornie nie do pogodzenia?
Marzę o działce rekreacyjnej gdzieś pod lasem. Z dala od ruchliwych jezdni. Chciałabym tam spędzać wszystkie weekendy i większość wakacji. Odpocząć w ciszy, zachłysnąć się świeżym powietrzem i z nowymi siłami wrócić do miasta.
Mąż nie podziela mojego entuzjazmu, głównie z powodu kredytu hipotecznego za dom. Ale może kiedyś to marzenie się spełni...?
Z tym wszystkim walczy jednak moja druga natura, ta bardziej pierwotna. Tęsknię za ciszą - brakiem odgłosów miasta, czystym powietrzem, krzykiem ptaków, budzących mnie co rano. Za grzebaniem w ziemi. Za czarną, usianą gwiazdami nocą.
Jako eko-rodzic wybieram naturalną, nieprzetworzoną żywność; naturalne tkaniny ubrań;, najprostsze, pozbawione szkodliwych składników kosmetyki. Jednocześnie nie potrafię uciec przed hałasem miasta, obecnymi w moim domu przez całą dobę, ani ustrzec przed nim dzieci. Ryk przejeżdżających w pobliżu tirów świdruje mi czaszkę... Z wiekiem odczuwam to coraz bardziej.
W tym hałasie i smrodzie miasta wychowuję dzieci... Idę z córką na spacer, mija mnie samochód, a ja wiem, że ona ze swoim niecałym metrem wzrostu jest jeszcze bardziej narażona na spaliny niż ja. Do najbliższego parku mamy 40 minut piechotą w jedną stronę, brak dogodnego dojazdu komunikacją miejską, brak na razie drugiego samochodu. Szach.
Dwa bieguny, pozornie nie do pogodzenia?
Marzę o działce rekreacyjnej gdzieś pod lasem. Z dala od ruchliwych jezdni. Chciałabym tam spędzać wszystkie weekendy i większość wakacji. Odpocząć w ciszy, zachłysnąć się świeżym powietrzem i z nowymi siłami wrócić do miasta.
Mąż nie podziela mojego entuzjazmu, głównie z powodu kredytu hipotecznego za dom. Ale może kiedyś to marzenie się spełni...?
Subskrybuj:
Posty (Atom)